Współpraca rolniczo-pszczelarska
Współpraca rolniczo-pszczelarska
Pewien lokalny, ale przy tym wybitny znawca pszczół przy każdej możliwej okazji powtarza, że rolnictwo oparte jest na pszczołach. I ma w tym sporo racji – pszczoły bowiem nie tylko wytwarzają miód, ale przede wszystkim zapylają rośliny – także te uprawne.
Zarówno rolnictwo, jak i pszczelarstwo, to nie tylko sposób na zarabianie pieniędzy, ale przede wszystkim sposób na życie i ogromna pasja. Co więcej, są one ze sobą dość ściśle związane. To dlatego tak ważna jest współpraca rolniczo-pszczelarska. Pszczoły zapylają rośliny na polu i mają realny wpływ na zwiększenie objętości i jakości plonów uzyskiwanych przez rolnika. Dla pszczelarza natomiast bliska odległość pól uprawnych czy sadów to gwarancja, że pszczoły będą zbierały wysokowartościowy nektar i pyłek, a więc także wzrośnie produkcja w pasiece.
Zwiększanie plonów przez zapylanie
Z ciężkiej pracy pszczół bardzo chętnie korzystają właściciele wielkich sadów towarowych, którzy kupują od pszczelarzy usługę zapylania. Polega to na tym, że na terenie sadów ustawiana jest konkretna liczba uli z rodzinami pszczelarskimi. Taka forma wspierania rolnictwa i sadownictwa przez właścicieli pasiek jest od lat stosowana na całym świecie, także w Polsce. Duża liczba kwitnących drzew w pobliżu uli zwiększa prawdopodobieństwo, że to właśnie z ich nektaru i pyłku skorzystają pszczoły. Nawet wtedy, jeśli w tym samym czasie i całkiem niedaleko kwitną też inne rośliny, bardziej przez pszczoły preferowane. Dlaczego sadownicy tak chętnie korzystają z usług pszczół? Bo większość z nich na własnej skórze, czyli plonach sprawdziła, że przy braku odpowiedniej liczby pszczół na terenie sadów uzyskiwane plony są zdecydowanie niższe i gorsze jakościowo. Im więcej rady pszczoła zapylaczka odwiedzi kwiatek, tym większy i bardziej dorodny będzie późniejszy owoc.
Aby pszczoły nie były podtruwane
Niestety, ta bliskość rolników i pszczelarzy może być kłopotliwa dla tych drugich. Jest to związane z postępującą chemizacją rolnictwa i sadownictwa. Podczas oprysków chemicznymi środkami ochrony roślin nektar kwiatowy może zawierać duże stężenie toksyn, które są bardzo szkodliwe dla zdrowia i życia pszczół. A co za tym idzie – pszczoły nie spełnią swojej roli zapylającej, bo po pierwszych odwiedzinach na kwiecie mogą już do niego nie wrócić. Po prostu – zatrują się i stracą zdolności do pracy lub padną, co będzie dla pszczelarza realną stratą.
Czy można to jakoś rozwiązać? Wielu pszczelarzy i rolników znalazło drogę wyjścia z tej kłopotliwej sytuacji. Rolnicy po prostu informują właścicieli uli o terminie prowadzenia oprysków, dzięki czemu pszczelarze mają czas, by zabrać ule w bezpieczne miejsce. Jeszcze lepsze efekty byłyby, gdyby rolnicy w większości zaczęli korzystać z dobrych praktyk w zakresie ochrony roślin. Niestety, w tym temacie jest jeszcze wiele do zrobienia. Nowoczesne rolnictwo jest dziś bowiem nastawione na efekt i zysk, bez względu na to, jakie koszty (zupełnie niefinansowe) trzeba przy tym ponieść. I to właśnie jest miejsce do dalszego dialogu między rolnikami a pszczelarzami. Obie branże są niejako na siebie skazane, więc okazji do rozmów i szukania rozwiązań na pewno nie zabraknie.
Opracowano na podstawie:
Ryszard Pałach, Bez pszczół nie da się żyć, „Rolnicze ABC” 2008, nr 4, s. 16-17
Zobacz również:
Masowe ginięcie pszczół, czyli CCD
Liczba wyświetleń artykułu: 8041
Komentarze z forum pszczelarskiego
mlody_pszczelarz 2014-04-30 22:55:13