Historia pszczelarstwa kołem się toczy?
Historia pszczelarstwa kołem się toczy?
Pszczoły towarzyszą człowiekowi niemal od zarania dziejów. Choć pierwsze pisane źródła wspominają o nich w późnej starożytności, są niepisane dowody na to, że człowiek czerpał od pszczół miód dużo wcześniej.
Świadczyć o tym mogą naskalne malowidła, jakie odnaleziono w hiszpańskich jaskiniach. Przedstawiają one rysunki postaci ludzkich, które wybierają miód z gniazda pszczół. Z biegiem lat, a raczej stuleci i tysiącleci rabowanie pszczół przestało być tak barbarzyńskie, a ludzie nauczyli się żyć obok pszczół w zgodzie.
Zanim człowiek udomowił pszczołę i zaczął ją traktować jak zwierzę hodowlane, pozyskiwanie miodu wyglądało nieco inaczej. Tysiąc lat temu doskonale rozwijało się bartnictwo, czyli dość prymitywna hodowla pszczół w sztucznie wytwarzanych w drzewach dziuplach, czyli barciach. Bartnicy w dawnych czasach cieszyli się ogromnym poważaniem, bo umieli pozyskiwać miód. A ten był traktowany na równi z innymi środkami płatniczymi lub drogocennymi dobrami. Część miodu bartnicy musieli oddawać w daninie władcom terenów, na których znajdowały się barcie, ale i tak to, co pozostawało, pozwalało im na godne życie.
Historia pszczelarstwa kołem się toczy?
Bartnictwo było rzemiosłem, które dziedziczono najczęściej z pokolenia na pokolenie. W tym przypadku było to dość zbliżone do dzisiejszej sytuacji pszczelarstwa – obecnie również większość pszczelarzy, zarówno zawodowych, jak i amatorów, wywodzi się z rodzin o tradycjach pszczelarskich. Dawni bartnicy musieli jednak dużo dłużej się uczyć, by móc przystąpić do bezpośredniej pracy z pszczołami.
Z biegiem czasu bartnictwo zaczęło powoli przekształcać się w to, co dziś nazywamy gospodarką pasieczną. Pszczoły w sensie dosłownym zeszły z drzew, a znalazły swoje mieszkanie w profesjonalnie skonstruowanych ulach. Dziś oprócz niewielkich pasiek możemy spotkać mocno wyspecjalizowane gospodarstwa pasieczne, nastawione na zysk. I w czasie, gdy wydawałoby się, że rozwój pszczelarstwa pójdzie w kierunku nowych technologii i innowacyjnego sprzętu pojawił się pomysł, by przywrócić w Polsce dawne tradycje bartnicze. Skąd ten pomysł? Przede wszystkim stąd, że taka produkcja miodu będzie atrakcyjna z punktu widzenia konsumenta. Zawsze produkty unikalne i niepowtarzalne mają swoją grupę odbiorców.
Ale bartnictwo warto przywrócić także z innych powodów – jako uzupełnienie lokalnych ekosystemów i przywrócenie pszczołom naturalnych warunków bytowania. Rozwój gospodarki pasiecznej sprawił bowiem, że pszczoły jako gatunek znacznie się osłabiły. Zagrażają im nie tylko opryski czy choroby pasożytnicze, ale też te, wynikające z zaniedbania. Obserwując, jak z roku na rok bartnictwo ma coraz więcej zwolenników, można dojść do wniosku, że faktycznie historia kołem się toczy. Choć zapewne pełnego koła nie zatoczymy, bo mamy już umiejętności pozyskiwania miodu w sposób bardziej cywilizowany niż zwykłe rabowanie pszczół. Jednak powrót do bartnictwa jest jak najbardziej realny i pożądany – także z punktu widzenia szansy na wzmocnienie gatunku pszczoły miodnej. Zauważmy, że dawne pszczoły, które mieszkały w barciach potrafiły przetrwać w naprawdę trudnych warunkach i były bardziej odporne na choroby i inne zagrożenia niż dzisiejsze udomowione pszczoły miodne.
Liczba wyświetleń artykułu: 5914
Komentarze z forum pszczelarskiego
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszy i weź udział w dyskusji!