Portal Pszczelarski

Listopad w pasiece (Stefan Röhrenschef, 12 miesięcy w pasiece, 1925)

Ryc. 53. Stebnik budowany w ziemi

zalecenia pszczelarskie rok w pasiece obowiązki pszczelarza Stefan Röhrenschef

Publikacja: Stefan Röhrenschef, 12 miesięcy w pasiece: praktyczny podręcznik do nowszego sposobu hodowli pszczół dla przyjemności i pożytku, oparty na własnem doświadczeniu, z uwzględnieniem uli amerykańskich i innych najnowszych typów uli, Nakładem Księgarni Karola Kwiczali ; (Drukiem J. Pisza), Tarnów, 1925

W sierpniu i wrześniu zaopatrzyliśmy pszczoły w żywność, w październiku zabezpieczyliśmy je na zimę, w listopadzie chyba już nic nie mamy do zrobienia? Owszem jest.

Przedewszystkiem powinniśmy zrobić porządek z wyjętą z pni wosczyną. Ramki pszczelne czy trutowe, czy susz bez ramek, ułamki, okruchy nie mogą poniewierać się po różnych miejscach w ogrodzie, po szopach, w izbie, ale mieć odpowiednie miejsce na przechowanie do czasu, kiedy ich będzie znowu potrzeba.

W większej lub mniejszej pasiece rozumny hodowca-pszczelarz rozdziela teraz plastry na pszczelne: 1. z zapasową pierzgą, 2. pszczelne bez pierzgi, 3. pszczelne bardzo stare, 4. plastry trutowe wykończone i niewykończone, 5. półramki, 6. początki nalepione, 7, ułamki zdatne do nalepiania, 8. ułamki i okruchy do wytapiania. Podmieciny już dawno powinien był wytopić.

Jeśli kto trzyma plastry w próżnych ulach lub pakach, to musi przynajmniej raz na miesiąc spalić pod ramkami tam w ulu czy pace trochę siarki. Robi się to tak. Kwiatu siarkowego dostanie w korzennym sklepie. Taka siarka powinna być w każdem gospodarstwie, jako lekarstwo podręczne dla psa i nierogacizny. Na blaszankę jakąś (np. pudełko z czernidła) kładzie się 2-3 rozżarzone węgle i stawia pod wosczyną; na węgle wsypuje się raz, drugi i trzeci nieco proszku siarkowego, który zapala się i płonie niebieskawym płomieniem, wydając duszący gaz. Gdy zauważymy, że gazu owego jest dosyć, zapieramy schowek i utykamy szczeliny, aby gaz nie uchodził. Wszystkie motylice, czy ćmy, czy gąsienice wyduszą się do szczętu. Trzeba atoli uważać, by ognia nie zapuścić, bo od płomienia łatwo się chwytają ramki z woskiem. Gdybyśmy tego nie robili, motylica zniszczy wosczynę i na wiosnę, gdy jej bardzo będzie potrzeba, nie będziemy mogli jej użyć.

Jestto więc przechowywanie pewne, ale wymagające dosyć zachodu i ostrożności przed zapuszczeniem ognia. Jest bardzo wielu niedbałych pszczelarzy, którzy wosczynę w wielkim nieporządku trzymają w izbach, w zamkniętych schowkach, wcale się o nią nie troszcząc, potem narzekają i dziwują się, gdy im robactwo całe szeregi pni zniszczy. Przyczyniają się oni bezwiednie do rozmnożenia motylicy, wyrządzając sobie i sąsiadom pszczelarzom wielką szkodę.

Najpraktyczniej zaś przechowuje się wosczynę, wieszając ją gdzieś pod dachem, w szopie, w przewiewnem miejscu. Tu nie trzeba siarkować; tu sam wiaterek nie dozwala ćmie nanieść jajek, a chociażby naniosła, nie wylęgną się gąsieniczki, bo zimno. Doświadczony pszczelarz robi to tak: Umocuje pod okapem lub u powały w szopie drążek żelazny albo żerdź. Na tym drążku pozakłada druciki w kształcie koślawego S, lub źle napisanej dużej dwójki; będą to haczyki, na których zawiesza się ramki z wosczyną, trutowe osobno, pszczelne osobno i t. d., ale tak, aby jeden plaster nie dolegał do drugiego. Wiaterek ma tu mieć przystęp, mysz zaś tu się nie dostanie. Tak wiszą ramki bezpiecznie aż do rozdawania pniom na wiosnę lub do osadzania rojów. Kto zostawił w pniu na zimę więcej plastrów, niż pszczoły obsiąść zdołały, będzie miał na wiosnę wosczynę spleśniałą, co później pszczoły zgryzą, albo namnoży się pełno motylicy, która także robotę zniszczy. Czyż nie lepiej wosczynie przez zimę na opisanym drążku pod dachem?

Maszynka bardzo pratyczna do szycia mat słomianych
Maszynka bardzo pratyczna do szycia mat słomianych

W listopadzie naprawia hodowca pszczół daszki nad ulami, by woda do gniazd nie zaciekała. Zaciekanie wody do gniazd zimą powoduje zaperzenie pszczół i stratę pnia. Słupki nad ulami, czy paliki, należy w tym miesiącu podnieść, umocnić lub wbić nowe tak, by przynajmniej pół metra ponad ziemią były. Jest to ważne choćby z tego względu, że mysz do wyżej położonego oczka się nie dostanie, śnieg ula tak łatwo nie zasypie, a i robić lepiej w takim pniu, na pszczelniczym stołeczku wygodnie siedząc, a nie tak, jak to niektórzy przy przeglądzie pnia na kolanach na wilgotnej ziemi klęczą. Jest wprawdzie z powodu wysoko stojącego ula dość wielka pod nim wolna przestrzeń, ale niema obawy, aby pszczołom było z pod spodu zimno, bo w ulu na podłodze jest słoma, a i pod ul można dać słomy lub liścia.

Kto ma pnie źle ustawione, może je teraz poprzestawiać, jak mu się podoba, na inne opodal miejsce, obracać oczkam i w inną stronę, podnosić, bo teraz pszczoły jesienią nie latając za zapasami, tracą pamięć miejsca, a wyleciawszy do oblotu, bardzo na oczko uważają i nie oddalają się od niego. Z własnego doświadczenia wiem, że najmiodniejsze pnie u mnie są te, które stoją oczkami na północ.

Kto ma pasiekę przewieść na inne miejsce, niech to robi teraz, w listopadzie, póki niema wielkich mrozów. Chociażby się pszczoły po ulu rozeszły, nie skrzepną, bo 0, 1 lub 2° mrozu na polu, to znaczy w pniu przeszło 12° R. Chociażby się rozeszły, po przybyciu na miejsce zejdą się napowrót. Wosk się nie połamie, bo ramki są silnie teraz przykitowane. Zresztą pierwsze ramki trzeba dobrze długimi gwoździkami do ścian ula naprzód przyszpilić i tych samych rad przestrzegać, jakie podałem przy "kupnie i przewozie pni" (str. 38).

W jesieni nie kupuje się pszczół, chyba od bardzo uczciwego pasiecznika i to znacznie taniej, niż na wiosnę, bo się nie jest pewnym, że pnie te dożyją pierwszego z wierzb pożytku.

Gdy kto chowa pnie na zimę przed rabunkiem zdziczałych na wojnie ludzi, niech to robi przy pomocy ludzi zaufanych, aby słudzy i z sąsiedztwa wyrostki nie wiedzieli, gdzie są schowane; miejsca te zarzucić gnojem, zanieczyścić, by się nikt nie spodziewał, że tam są pszczoły schowane, czy zakopane. Doświadczenie bowiem z 1914 r. uczy, że właśnie ci najbliżsi, którzy nieraz może od nas czegoś dobrego doznali, nam rabusiów swoich i obcych naprowadzili, wskazując, gdzie co ukryte. Kto w r. 1914 pszczoły lub co innego zakopał sam w nocy z synami lub z ludźmi z trzeciej wsi, uratował wszystkie.

"Oj ludu mój, ludu!..."

Nie wszędzie tak było, ale było. Przyznajcie sami, czy nie tak?

Kto dorobił się pasieki większej, niech, o ile możności, stawią pnie oczkami na północ i w cieniu. W czasie, kiedy dzień ma 14-16 godzin, słońce wschodzi na północno-wschodniej stronie (na wielkim wschodzie) i o 3 godz. rano budzi i wywołuje robotnice w pole, a południem, kiedy najbardziej grzeje, promienie nie padają do wylotów, nie rozgrzewają zbytnio gniazd; młoda mucha nie wylęga na przedniej ścianie, ale idzie na robotę. Skład miodu ma chłód potrzebny, który robotnice w lecie bardzo w magazynie lubią, chętnie woskiem ciągną i miodem zalewają, nie zagraża stopienie i oberwanie plastrów i mucha nie jest tak skłonną do rojenia się. Pnie zwrócone wylotami na północ, mają też zwykle więcej miodu.

Zimowanie pni w piwnicach. Piwnica musi być zupełnie sucha. Okna zaciemnione. Jarzyn tam być nie może. Podłogę wyściela się słomą na 2 dcm., na tę słomę kładzie się jakieś podkłady z drzewa. Pnie stawia się jeden obok drugiego, bez wyścielania wewnątrz. Mogą stać jeden na drugim piątrowo, ale tak, aby przystęp był do oczek i do zatworów. Gdy huczą, podać wody. Od czasu do czasu piwnicę przewietrzyć.

W nieopalonych pokojach, po których nikt przechodzić, ani tłuc się nie powinien. Okna zaciemnione. Ciepłomierz powinien wskazywać najwyżej 6° R. ciepła. Gdyby huczały, podać wody. Oczka tak tu, jak i w piwnicy ścieśnione, aby mysz nie weszła. Podobnie ustawiać, jak w piwnicy. W obu wypadkach spotrzebują miodu 2 1/2 do 3 kg. do wiosnowania, a są zabezpieczone od rabunku i mają spokój, czego pszczoły najwięcej potrzebują i pragną.

Zimowanie pszczół w stebnikach. Stebniki są szopy, budowane z drzew a 2 dcm., w kostkę obrobionego. Wielkość stebnika zależy od wielkości pasieki. Są stebniki, budowane dopołowy w ziemi, są i nad ziemią. W powale ma być urządzone przewietrzanie z zasuwą, by ochłodzić powietrze, gdy pszczoły huczą. Gdy to nie pomaga, ustawia się ceber z lodem i otwiera się drzwi na całą noc. Podłoga piaskiem wysypana. Ciepłomierz. Gdy ochładzanie nie uspokaja pszczół, poddaje się zimnej wody. Ustawia się podobnie, jak w piwnicy. Pszczoły spotrzebują do wiosny nie wiele miodu. Niektórzy zimują pszczoły na strychach, i gdzie mogą, by tylko ukryć przed rabusiami.

W stebniku nie powinno być więcej ciepła, jak 5° R.; tu pszczoły prędzej zniosą zimno, jak 8° R, ciepła. Jeśli jest więcej niż 6° R., natychmiast należy ochładzać przewietrzaniem w nocy, postawieniem lodu w dzień i zamykaniem, by tam ciepło z zewnątrz nie dochodziło. Tak w piwnicach, jako też w stebnikach, silne pnie na dole, a na tych słabsze. Pnie w ulach amerykańskich, o podwójnych ścianach, podobnie się ścieśnia, jak w ulach innych, tylko z tą różnicą, że tu daje się teraz zamiast powały z desek grubą matę, szczelnie przylegającą, lub wyściela się to wolne miejsce nad ramkami czem kto ma i może, ale piątrowo ich ustawiać nie można, bo w razie potrzeby podkarmiamy lub poimy wodą właśnie przez tę powałę, która musi zawsze mieć wolny dostęp.

Do zimujących pni w stebniku wchodzi się bardzo cicho, z zaciemnioną latarnią. Pożądane tu są łapki na myszy. Nim się pnie do stebnika wniesie, trzeba pamiętać: 1. aby ten stebnik był kilkanaście dni naprzód wysiarkowany, zamknięty, potem długo wietrzony, potem wypalony, osuszony; 2. aby pnie wnosić w dzień pogodny, a zatem, aby ściany pni były suche. Znosi się pnie w drugiej połowie października, a jeśli ciepło, to w listopadzie.

Kto ma większą pasiekę, wiele miejsca koło domu, temu się wielce taki stebnik wybudować opłaci, bo proszę policzyć każdy pień spotrzebuje 3 kg. miodu mniej.

Ze stebnika wynosi się pnie: a) w marcu, skoro tylko bardzo huczeć zaczną - niech się oblecą, zczyszczą i jeszcze je napowrót wnieść można i b) w kwietniu, skoro nastaje ciepło prawdziwe i pojawia się pierwszy pożytek, ale po pierwszym przeglądzie należy pniom podawać maty, a może i nieco gniazd ścieśniać wypadnie, bo teraz potrzebne w zarodniach ciepło.

Pnie zakopane w ziemi. Najlepiej zimują pszczoły zakopane w ziemi, ale musi być miejsce suche, aby woda nie podeszła. Opisuje to znakomity pszczelarz ruski, Naumowicz, który miał liczną pasiekę i zawsze zimował pszczoły, z bardzo dobrym skutkiem w ziemi. W październiku, w suchem miejscu, wykopuje się rów podług powrozu, tak głęboki, i tak szeroki, jakie są ule, by one, wpuszczone weń, stały w nim ciasno i głowy uli równały się z brzegami rowu. Środkiem rowu wykopuje się rowek 8 cali głęboki i tak szeroki i wypala słomą, aby wysuszyć w szelką wilgoć. Popiół się wymiata, a gdy dół ostygnie, znosi się pnie, otwiera się im oczka górne i dolne (o ile są takie) i wpuszcza się pnie jeden tuż przy drugim.

Przy ostatnim stawia się z deszczułek kominek taki, jaki daje się kopcom ziemniaków, na 2 1/2 metra wysoki. Jedna ściana kominka jest od dołu i od góry o 15 cm. krótsza. Rurę tę wstawia się tak, aby przytykała w dole do kanalika. Na wierzch przybija się deskę tak, aby deszcz nie zaciekał, a dochodziło do kanału powietrze. Kominek ten ma być dobrze przytwierdzony perzem, aby się nie ruszał. Ule przyrzuca się tylko perzem, trzciną, byliną tak, aby na kilka cali były nakryte razem z brzegami rowu. To wszystko przysypuje się trochę wilgotną ziemią, jak ziemniaki w kopcach. Na to przychodzi mierzwa, gałęzie, aby wiatry nie rozwiały. W takim rowie mają pszczoły bezwzględny spokój, chłód, bez mrozu, jednaką ciepłotę, zupełną ciemnicę i dostatek powietrza, krążącego kanałem. W takim spokoju i ciemnicy zjadają pszczoły przez zimę bardzo mało miodu, na wiosnę wychodzą zupełnie zdrowe, bez zaperzenia, plastry bez pleśni. Miód nie cukrzeje. Nie trzeba podawać wody i mogą pszczoły tak zdrowo przetrwać aż do maja, bo pnie, wystawione w kwietniu z piwnic i stebników, gubią do maja połowę muchy. W jamie tej i myszy nic pszczołom zrobić nie mogą, jak się to dzieje w stebnikach, bo tu niema mysz którędy się dostać, kominek bowiem siatką zamknięty. Znakomite zimowanie. I barcie można tak zimować.

Tak zimują na Podolu, ale i u nas można tak samo. Szczególnie ci pszczelarze, którzy mają koło domu suche górki, powinni co roku zakopywać swoje pnie w ten sposób do ziemi, lub mieć takie miejsce w pasiece raz na zawsze zrobione. O ile to mniej spotrzebują pszczoły miodu. Przy większej pasiece rachunek ten przedstawia się na setki i na tysiące. O ile bezpieczniejsze i pewniejsze takie zimowanie. W prawdzie trzeba ludzi do noszenia i do wynoszenia, ale za to nie trzeba pni, w żadne maty, słomę i t. d. zaopatrywać, a i rabuś nie tak prędko się tam dostanie. Kto więc tylko może, niech zimuje w ziemi.

Czy hodowca pszczół przetrzymuje pnie zimą w piwnicy, nieopalonym pokoju, czy w stebniku lub w ziemi, powinien na to bardzo baczyć, aby wnosić pnie suche, a nigdy deszczem omoczone.



Liczba wyświetleń artykułu: 284

Komentarze z forum pszczelarskiego

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszy i weź udział w dyskusji!


  Ostatnio na forum:



  Współpracują z portalem:

Wiktoria Bajek

Wiktoria Bajek

Autorka tekstów

Studentka pedagogiki o specjalności resocjalizacja. Na co dzień pasjonatka pszczół miodnych i nie tylko. Szczególnie zainteresowana warunkami optymalnymi dla bytowania i rozwoju pszczół. Pasjonatka przyrody i długich spacerów.

Poliuretan czy drewno - który materiał lepszy na ul?

Food and Agriculture Organization of the United Nations

Food and Agriculture Organization of the United Nations

Oficjalny partner merytoryczny

Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (ang. FAO), to instytucja, której celem jest m.in. polepszanie wytwarzania, wymiany i dystrybucji produktów rolnictwa, leśnictwa i rybołówstwa, podnoszenie poziomu wyżywienia narodów, popieranie zawierania porozumień w sprawie międzynarodowego handlu produktami rolnymi oraz udzielanie pomocy technicznej.

Skład miodu

Działanie antyoksydacyjne (aktywność antybakteryjna) miodu

Kontrola jakości miodu

Martyna Walerowicz

Martyna Walerowicz

Autorka tekstów

Dziennikarz. Ukończyła studia ogrodnicze, na których zajmowała się pszczelarstwem i owadami zapylającymi.

Royalaktyna a rozwój matki pszczelej

Konopie indyjskie i ich wpływ na pszczoły

Webinarium Kim & Jim show: I bought bees. Now what? 2016

Magdalena

Magdalena

Autorka przepisów kulinarnych i bloga nadpaleniskiem.blogspot.com

Dorastając w babcinej kuchni, nauczyłam się, że najlepsza kuchnia to polska kuchnia i to ją uwielbiam najbardziej. "Chwilowo" udomowiona mama na pełen etat, chwytająca życie za rogi, nie bojąca się wyzwań w żadnej sferze. Z pasji: kucharka i smakoszka, z wykształcenia: geograf.

Majowy miodek z mniszka lekarskiego

Bigos staropolski na winie z miodem

Tartaletki na słodko z bananami i czekoladą