Portal Pszczelarski

Wrzesień w pasiece (Stefan Röhrenschef, 12 miesięcy w pasiece, 1925)

Ryc. I. 49, II. 50 i III. 51 przedstawiają jak plastry z miodem mają być w gnieździe na zimę ułożone, jeśli pszczoły nie mają zginąć z głodu.

zalecenia pszczelarskie rok w pasiece obowiązki pszczelarza Stefan Röhrenschef

Publikacja: Stefan Röhrenschef, 12 miesięcy w pasiece: praktyczny podręcznik do nowszego sposobu hodowli pszczół dla przyjemności i pożytku, oparty na własnem doświadczeniu, z uwzględnieniem uli amerykańskich i innych najnowszych typów uli, Nakładem Księgarni Karola Kwiczali ; (Drukiem J. Pisza), Tarnów, 1925

Już w sierpniu powinien był zapobiegliwy hodowca ułożyć gniazdo pszczołom na zimę. Ma ono się składać z 5 lub 6, a najwyżej 8 ramek czysto pszczelnej roboty. Zależy to od siły muchy danego pnia. Miodu czystego powinniśmy zostawić w gnieździe 8, 12 do 15 kg. (nieszytego nie bierze się w rachubę). Pół ramki miodu waży 1 1/2 kg, nie trudno więc obliczyć. W latach mokrych dajemy odpowiednią ilość przegotowanego letniego syropu cukrzanego. W braku nieopodatkowanego taniego cukru, najlepszy głowiasty lub krystaliczny. Nie żałujmy dać pszczołom teraz, póki cieplej, to nie stracimy całych pni. Kto da 2-3 kg., dożyje mu pień do grudnia, kto da 5 kg., mogą pszczoły dobiedować do początku marca i znowu na wiosnę dać trzeba. Czyż nie
lepiej dać teraz odpowiednią do siły w pniu ilość cukru lub miodu (ale swego, z miodnego pnia zbytek zebrać, lub od znajomego życzliwego pasiecznika), niż całą zimę się trapić, czy pszczoły przeżyją? W latach mokrych lub posusznych giną pszczoły, a nawet całe pasieki, z głodu, jedynie przez skąpstwo i niedbalstwo samych hodowców.

Gniazda tegorocznych rojów powinny być wykończone do dołu pszczelną robotą. W latach zimnych i mokrych ciągną roje bardzo słabo, należy zatem nieskończone plastry usunąć, a zastąpić je całemi pszczelnemi, albo samemu wykończyć, przez dodanie odpowiednich brakujących kawałków wosczyny, bo na wiosnę mogą pszczoły wykończyć gniazdo robotą trutową.

Często się zdarza, że osadzony rój pociągnął plastrów 10, ale tylko do większej lub mniejszej połowy ramek. Byłaby zatem pod zimującym kłębem pszczół za wielka wolna przestrzeń. Możnaby wprawdzie tę wolną przestrzeń wypchać słomą i t. p., ale na wiosnę mogłyby robotnice te piękne pszczelne plastry wykończyć robotą trutową. Czyż nie lepiej teraz z tych 10 nieskończonych plastrów zrobić 5 albo 6 całych. Toż to tak łatwo. 

Wyjmować po 1 ramce i delikatnie zmoczonem gęsiem lub indyczem piórkiem omieść pszczoły na dno ula. Gdy się omiecie z dwóch ramek, wziąć je do domu i zrobić z dwóch połówek jedną ramkę całą. Potem znowu z dwóch plastrów pszczoły zmieść i zrobić jedną całą. Można odrazu kilka wyjąć, robotnice omieść, uważając bardzo na matkę, by jej gdzie nie zatracić.

Gdy mamy 2-3 całe ramki, wyjmujemy resztę, omiatamy pszczoły, a w tył wstawiamy owe całe ramki, by mucha miała na czem się uspokoić. Wyłatamy resztę ramek i wstawiamy do wewnątrz. Przy tej czynności uważa się 1. na matkę, 2. by miód umieszczać u góry plastrów, a ponieważ on ciężki, będzie się chciał wychylić, to obrócić go na 1 lub 2 nocy na dół; robotnice
zaraz takie plastry szyją, kitują; 3. uważać na czerw, by go umieścić w środku gniazda, by się nie zaziębił; 4. by dać takiemu pniowi trochę miodu lub syty, celem zachęcenia do szycia plastrów; 5. by dać tuż przy plastrach zastawkę i matę i nie więcej plastrów, jak mucha obsiąść zdoła. Oczko zwęzić na 1-2 robotnice i uważać, czy niema na niego napadu. 

Dokładniej przekładanie takie opisane jest w miesiącach kwietniu i maju, a łatanie plastrów w czerwcu. 

Pnie bardzo słabe w muchę, t. j. ze starem i lub wadliwemi matkami, pnie z trutówkami i matkami trutowemi łączy się we wrześniu z pniami, które mają dobrą matkę. W latach nieurodzajnych w miód, łączy pasiecznik wiele pni po dwa razem, nie wiele więcej potrzebują miodu lub cukru, a o wiele mniej, niżby zimowały każdy z osobna. 

I w miodne lata łączą pasiecznicy pszczoły dwóch pni razem, gdy się rozchodzi o większy zbiór miodu, a pomniejszenie pasieki. Jest to postępowanie godne naśladowania, bo tu nie giną pszczoły, jak przy potępienia godnem barbarzyńskiem duszeniu pszczół siarką.

Rozumie się, że przy zamierzonem łączeniu pni (kasowaniu) gorszą matkę niszczy się dwa tygodnie przedtem. Jak się łączy pszczoły, opisałem w radach na kwiecień. Najpotrzebniejszą jest
tu kamfora i rozpylacz.

Doświadczyłem sam z dobrym skutkiem, że gdy dwom pniom dałem pod gniazdo świeżej potarganej melisy lub mięty pieprzowej i za kilka dni złączyłem, pogodziły się robotnice bez żadnych niechęci.

Ułożone gniazda zastawia się przegródką, nie zakrywa się jeszcze otworu z blachą kratową, wypełnia się ul resztą ramek na pełno. Ramki, w których jest nieco miodu, zdzierając szycie, wstawia odwrócone, aby wyciekający miód pszczoły do gniazda zniosły, lub przy kracie ustawia się naczynia z syropem. W ulach 14-ramkowych można ramki z miodem dawać do wybrania pod gniazdem w tej 15 cm. wolnej przestrzeni. Po zaopatrzeniu pszczół w potrzebną ilość miodu lub syropu, zbyteczne ramki trzymamy w pniach aż do połowy października, by ich motylica nie posiadła. Głodne pnie można podkarmiać w wielkich pudłach blaszanych pod gniazdem.

Nie zawadzi przypomnieć, że we wrześniu i później wszelkie czynności w pasiece uskutecznia się tylko przed wieczorem, gdy słońce ma się już ku zachodowi. W pochmurne dni atoli można cały dzień robić. Naczynia, w których się podkarmia, powinny być rano wczas z uli usunięte i przechowywane w schowkach zamkniętych; ślady rozlanego miodu czy syropu na ziemi koło pni, wszelkie pomazanie miodem uli powinno być jak ogień świeżą ziemią zasypane lub gliną zatarte, szczeliny u pni szczelnie oblepione lub watą utkane, okruchy wosczyny i narzędzia pszczelnicze pochowane, skład z miodem szczelnie zamknięty, wszystko bowiem, co wonieje miodem, może sprowadzić rabunek swoich i obcych pszczół, które nie mogąc teraz nic nigdzie znaleść, za wonią miodu, cukru i wosku wszędzie trafią, aby jeszcze coś na zimę do domu przynieść. Niebaczny pszczelarz sprowadza sobie napad jesienny, a gdy zaraz z początku nie spostrzeże i nie umie lub nie chce się mu złemu zapobiec, jego pnie padają ofiarą chciwości pszczół złego sąsiada, który wiedząc o tem, że jego muszki tak dobry o tym czasie mają pożytek, nie zaradził złemu, lecz może się cieszył, że sąsiad straci pasiekę.

Skośnie oparte kawałeczki szkła na siodełku o oczko, nacieranie oczka, zasuwki i zatworu czosnkiem, cebulą, chrzanem, zapach świeżej trawy, ziemi, nafty, karbolu, octu, odstręczają rabusiów od ścieśnionego na jednę pszczołę w jesiennym czasie oczka.

Plastry z pierzgą najlepiej przechowywać w szczelnie zamkniętym ulu próżnym lub w paczce, gdzie jeszcze od czasu do czasu trzeba spalić nieco siarki, bo takie plastry myszy wszędzie wywąchają i zniszczą; bardzo im mąka smakuje.

Jeśli te środki nie pomogą, zastosować radykalny środek, podany na miesiące wiosenne.

Miód w gnieździe ma być tak ułożony, by przedstawiał zwarty szereg plastrów miodnych. Pszczoły układają się do zimowli na komórkach, wolnych od miodu, a zatem poniżej tegoż, ale gdy dojdą za miodem w górę, a nastaną mrozy silne, nie przesuną się kłębem ani na prawo, ani na lewo i giną z głodu, chociaż tuż są wielkie zapasy. Dlatego ramki powinny mieć przynajmniej do połowy tychże miód szyty i plaster miodu za plastrem do samej tylnej ściany, a żadnych plastrów próżnych (ryc. 49, 50 i 51).

W ulach amerykańskich tak samo zostawia się 5, 6, 7 lub 8 ramek z miodem (podług siły) z dwóch boków, gdzie pozostają próżnie; wstawia się tuż do plastrów przegródki (ścieśniacze), wsuwa się maty lub poduszki, powałę się uszczelnia, by ciepło z gniazda ku górze nie uchodziło. Powałę tę powinno się jeszcze nakryć stosownie przyciętem nawoskowanem płótnem. Robi się to zawczasu, by robotnice mogły jeszcze powałę zakitować. Tak w powale, jak i w płótnie (o ile jest) zostawia się szpunt tak przyrządzony, by ciepło przez niego nie uchodziło, a w razie potrzeby by można go łatwo wyjąć (np. wczas na wiosnę) i tędy balonem turyngskim podkarmiać. Okrągła baniasta flaszka z krótką szyjką zastąpi nam wygodnie balon. Na tak zabezpieczoną powałę kładziemy poduszkę (z worka lub słomy), by szczelnie do powały dolegała, a na poduszkę można jeszcze dać cegły, kamienie, dopiero to wszystko nakrywa się daszkiem. Oczka tu także klinikami odpowiednio zwężone.

W ulach wielkopolskich gospodarzy się podobnie jak i w ulach Dra Ciesielskiego, tylko z górnej miodni wyjmuje się ramki, powałę, o ile jest z pojedynczej deski, nakrywa się dosyć grubo papierami i t. p., resztę wolnej przestrzeni wypełnia się słomą. Kto tego nie zrobi, nic złego się nie stanie, ale mucha spotrzebuje więcej miodu. W ulach Czyńki ścieśnia się oczka, przykrywa się go skośnie siodełkiem, w zarodni zostawia się do 18 kg. szytego miodu, górną miodnię wypełnia się słomą itp. materjałem, zostawiając wolne miejsce za snozikami w powale, a zatykając otwór w górnej powale.

W pniach stojących, jak ule Dra Ciesielskiego, Dra Leciejewskiego, Czyńki, zimują pszczoły bardzo dobrze, o ile mają dobrze żywność ułożoną, plaster za plastrem. Siedzą one w zbitej masie, kłębie, na komórkach wolnych od miodu, zajmując kilka plastrów od zatworu lub od tylnej ściany. Kłąb ten jest kształtu mniej więcej kulistego i w miarę spożywanego miodu posuwa się ku górze. W ulach amerykańskich i w ogóle w leżakach miód jest rozłożony poziomo, a kłąb zimujących pszczół jest ułożony w kształcie wielkiego jaja. Róbcież pp. pszczelarze doświadczenia i zapisujcie w których ulach pszczoły zimują, w których miodu więcej zjadają i t. d.

Kto nie ułożył gniazda z miodem pszczołom na zimę w sierpniu, niechże to uczyni we wrześniu ostatecznie, bo potem może być zapóźno. Coraz dalej w jesieni nastają coraz chłodniejsze noce, mucha drętwieje, staje się ociężałą, jakby zdrętwiałą, skupia się dla utrzymania ciepła i mimo głodu do podawanej żywności nie wyjdzie, a jeśli wyjdzie, to na żywności krzepnie, do gniazda jej nie zniesie, a jeśli zniesie, to jej nie zaszyje, co bardzo ujemnie wpływa na przezimowanie i taki pień późno na zimę zaopatrywany, najczęściej ginie z zaperzenia.

W jesieni ginie bardzo wiele pszczół po cukierniach, miodosytniach, piernikarniach, fabrykach cukierków i likierów. Nie mogąc nigdzie nic znaleść, szczególnie pszczoły żyjące w miastach, cisną się tam, gdzie je zwabia woń słodyczy. Tam powinny być w szelkie otwory tak zasiatkowane, aby muszka nie przeszła, chociażby tylko ze względu na zdrowotność tych wyrobów, ale to jest u nas! Ustawa tak, a przemysłowiec tak. I ten przemysłowiec żyd czy katolik sam bierze miotłę i morduje tak szlachetne stworzonka, służba robi to samo. Gdy sobie nie mogą dać rady miotłami, smarują deski (służące do składania wyrobionych ciast) syropem, a gdy na nich siądzie kilka tysięcy pszczół, jazda z niemi w płomienisty piec piekarski. Tak spalił pewnej posusznej jesieni pewien cukiernik w Tarnowie większą część latającej muchy, że w pniach została tylko nielotna mucha. U nas, to u nas! My widzimy różne wady i przypisujemy brak oświaty innym narodom, a nie chcemy przyznać tego, że nam samym wiele nie dostaje.

„Koniec dzieło chwali" - mówi stare przysłowie - i koniec twej gospodarki pszczelnej, skutki i prawdziwe owoce twej całorocznej pracy w pasiece, twych zabiegów i starań okażą się dopiero na wiosnę około św. Wojciecha, gdy ci w szystkie zazimowane pnie z szumem i głośnym, radosnym brzękiem do oblotu wylecą i złoty pyłek i wczesny miód z wiklin, wierzb, topól, olsz i brzoskwiń nosić poczną.

Nie jest żadną sztuką trzymać pszczoły przez lato, ale jest sztuką utrzymać je przez zimę wszystkie i dopiero w kwietniu za zeszły rok zrobić rachunek z przychodu. Od czegóż to zależy? Od wczesnego zaopatrzenia w jesieni pszczół w żywność na zimę, bo pszczoły u nas nie giną z mrozów, ale z głodu i to najczęściej na wiosnę, albo uduszą się zimą z braku powietrza, boś im nawet oczko zatkał.

Panowie Dzierżawcy, Zarządcy i Właściciele większych obszarów rolnych dobrze zrobią, gdy dla swych pszczół wsieją w sierpniu i wrześniu kilka morgów rzepaku na olej. Jaki pokost teraz drogi?! I ziarno rzepaku musi być bardzo drogie. Roślina ta przemysłowa kwitnie w maju i na początku czerwca, daje ogromny zbiór miodu w czesnego i ładny grosz za ziarno, grosz właśnie potrzebny na opędzenie wydatków na nadchodzące żniwa.

Przy końcu września, w październiku i listopadzie zakładajmy sady z późno dojrzewającemi jabłoniami (Baumany Calville i sadźmy lipy, akacje, dęby, klony cukrowe. Jawory z kwiatem, jak porzeczka, dają bardzo wiele miodu. Drzewa, sadzone w jesieni, lepiej się przyjmują niż na wiosnę.

Radzę sadzić i rozpowszechniać tylko późno dojrzewające jabłonie i grusze, któreby dopiero z piwnicy koło Bożego Narodzenia lub na Wielkanoc jeść można, bo: 1. drzewa owocowe, kwitnące później, dają pszczołom pewniejszy pożytek, a właścicielowi pewniejszy dochód, kwitną bowiem później, to przymrozki wiosenne pewniej je ominą, niż drzewa, rozwijające się wcześnie; 2. owoce późno dojrzewające, bo dopiero na pułkach, są na drzewie w jesieni jeszcze tak twarde, tak kwaśne, że gdy złodziej do sadu przyjdzie i zwisających jabłek skosztuje, a mają taki zwyczaj, że nim rabować poczną, wbijają zęby w owoce na gałązkach - zostawia te jako niedobre i szuka lepszych, mrucząc do drugiego: „takie piękne, a takie ci cholerne". Takie owoce przed naszymi złodziejami, szanującymi cudzą własność, najprędzej się jeszcze ostoją.

Radzę również postawić pod drzewami tu i ówdzie po pniu pszczół, borówek litewskich. Na mały sad wystarczy 1 pień, na wielki cztery. Pszczoły te lepiej owoców upilnują, niż psy najczujniejsze. Złośliwy człowiek-złodziej psa struje, ale niechno ten złodziej wejdzie do takiego sadu, gdzie są borówki, czy w dzień, czy w nocy; one mu pokażą, one go kraść nauczą! Polecą za nim wszędzie, nie pomoże mu nic ucieczka, ani otulanie się szmatami, będą ciąć, kłóć, ścigać daleko, a złodziej będzie daremnie piszczał, wrzeszczał; "mój panie, już nie będę, nigdy nie będę". Byłem świadkiem takiej sceny, omal nie zemdlałem ze śmiechu. 

Parobek zrzucił ze siebie zakrycie, bluzkę, w których setki zjadliwych borówek wczepiwszy się, straszliwie bzyczało i pognał w las, oganiając się gałęzią. Za chwilę szedł biedny żyd, zbierający szmaty. Widząc taki materjał cenny, podniósł, ciesząc się naprzód zyskiem. Gdy pszczoły, trzymające się szmat, poczuły zapach żyda, rzuciły się jeszcze z większą zajadłością na nową ofiarę i kto wie, coby się ze zbieraczem szmat stało, gdyby nie uciekł do stawu. Zanurzył się kilka razy, dopiero żądła wpijać się przestały. Skarżył potem żyd parobka, a parobek pana, ale nic nie wyskarżyli. Do tego sadu więcej nikt nie przyszedł. W mieście nie można tych pszczół trzymać, bo by można przyjść do nieszczęścia. Ale jakie te muchy miodne. Inne muchy można do widoku człowieka przyzwyczaić, te riie.

Rozpylacz taki oddaje nam przy łączeniu pszczół z dwóch pni wielką usługę. Zrobiony ze zwykłej blachy. Można go sobie samemu zrobić, gdy do małego naczyńka nalejemy słodkiej wody letniej, włożymy rurkę załamaną i dmuchamy. Płyn wytryska drobnemi bańkami na pszczoły, które, jako omoczone miodem, są chętnie do obcego ula przyjęte. Można kropidełkiiem dobrze pokropić. Robi się to wieczorem. Często dobrze zakamforowane, nie ścinają się także.



Liczba wyświetleń artykułu: 787

Komentarze z forum pszczelarskiego

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszy i weź udział w dyskusji!


  Ostatnio na forum:



  Współpracują z portalem:

Mirka Lenarcik

Mirka Lenarcik

Autorka tekstów oraz bloga mirosixgotuje.blox.pl

Ukończyła archeologię i anglistykę we Wrocławiu oraz studia doktoranckie w Niemczech. Oprócz gotowania największa pasja to kultura Iranu oraz historia.

Imbirowe ciastka z miodowo-cytrynowym lukrem

Nan-e qandi

Chałka z szafranem i miodem

Łukasz Karol Uliasz

Łukasz Karol Uliasz

Autor artykułów

Profesor i dr hc apiterapii i ziołolecznictwa, naturopata dyplomowany, pszczelarz zawodowy, rzeczoznawca chorób pszczół i specjalista pozyskiwania produktów pszczelich. Prefekt Akademii Apiterapii Medycznej i Ziołolecznictwa im. prof. Bogdana Kędzi, promującej dorobek prof. Kędzi oraz apiterapię w użyciu. Autor publikacji pszczelarskich, historycznych, medycznych i etnograficznych. Prowadzi izbę pamięci i mini skansen pszczelarsko-bartniczy w powiecie kozienickim.

Łukasz Karol Uliasz - Etyka pszczelarska i prawo naturalne w pszczelarstwie

Pyłek pszczeli - pozyskiwanie i szkodniki

10 przykazań profilaktyki zdrowia

Karolina Wronowska

Karolina Wronowska

Studentka biologii stosowanej na Uniwersytecie Rolniczym im. Hugona Kołłątaja w Krakowie. Prowadzi badania na temat profilaktyki i zwalczania warrozy u pszczoły miodnej.

Pszczoła miodna. Klasyfikacja, występowanie i ewolucja

Metody oceny stopnia inwazji Varroa destructor

Stan warrozy w pasiekach za pomocą obserwacji osypu zimowego - badanie