Miody ze Stanów Zjednoczonych mogą zawierać radioaktywny odpad z lat 50
Amerykańscy naukowcy wykryli w składzie miodów sprzedawanym w USA ślady opadu radioaktywnego. Pochodzą one z testów broni jądrowych z lat 50. i 60. XX wieku. Na całe szczęście, ich stężenie jest na tyle niskie, że nie stanowi ono zagrożenia dla ludzi.
James Kaste - geolog z College of William & Mary w Williamsburgu w Virginii wraz ze swoim zespołem zebrał 122 próbki miodu produkowanego w różnych miejscach na wschodzie Stanów Zjednoczonych. Badania te wykazały, że w 68 próbkach poziom radioaktywności wynosi ponad 0,03 bekereli na kilogram, czyli 870 000 atomów radiocezu na łyżeczkę miodu. Rekordowy pod tym względem był miód z Florydy, gdzie wykryto 19,1 bekereli na kilogram.
Radioaktywny cez w miodzie jest wynikiem prowadzonych po II wojnie światowej powietrznych testów broni atomowej. Cez najpierw dostał się do atmosfery, a następnie nierównomiernie opadł na powierzchnię Ziemi, gdzie został pobrany przez rośliny.
Wykryte w miodzie wartości są jednak dużo niższe od górnego limitu szkodliwości. USA i Unia Europejska dopuszcza w żywności dla niemowląt stopień zanieczyszczeń radiocezem na poziomie około 400 bekereli na kilogram, a dla innej żywności około 1250 bekereli na kilogram. Na podstawie danych Agencji do spraw Żywności i Leków uczeni sprawdzili też poziom radiocezu z miodzie z lat 70. i 80. Okazało się, że było go nawet 10-krotnie więcej niż obecnie.
Naukowcy zastanawiają się, jak radiocez mógł wpłynąć na kondycję pszczół. Takie negatywne oddziaływanie wykazano jak na razie jedynie w miejscu katastrofy pod Czarnobylem, lecz tu poziom promieniowania był 1000-krotnie większy.
Liczba wyświetleń artykułu: 1651
Komentarze z forum pszczelarskiego
Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu. Bądź pierwszy i weź udział w dyskusji!